Wpisy archiwalne w kategorii
Moje zdjęcia
Dystans całkowity: | 5817.27 km (w terenie 648.50 km; 11.15%) |
Czas w ruchu: | 244:14 |
Średnia prędkość: | 18.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1880 m |
Suma kalorii: | 13928 kcal |
Liczba aktywności: | 129 |
Średnio na aktywność: | 45.10 km i 2h 35m |
Więcej statystyk |
Cyklokarpaty w Pustkowie-Osiedle
Niedziela, 13 maja 2012 | dodano:15.05.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 44.00 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 19.56 |
Pr. maks.: | 35.80 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Czyli druga edycja, tuż po Rzeszowie. Chyba każdy kto wystartował w Rzeszowie, liczył na jakąś rekompensatę. Udało się to tylko trochę jak dla mnie... Traska była świetnie oznaczona (przynajmniej na hobby, bo słyszałam dużo innych opinii od zawodników mega i giga), nigdzie nie dało rady się zgubić. Było dużo fotografów ;) i dobry bufet na trasie. Na mecie kibicie bili brawa a spiker starał się coś dogadywać :)Dojechaliśmy z Markiem zaraz po sobie na metę. On minutę, może mniej po mnie. Poszliśmy się ubrać i poskładać rowery do samochodu a następnie coś zjeść. Posiłek regeneracyjny też bardzo dobry: do wyboru 3 rodzaje pierogów a później, jak ja już zjedliśmy, okazało się, że były kiełbaski... No ale trudno. Pierogi też dobre :)
Trasa dla mnie była bardzo fajna, mimo tego, że gdzie się obejrzało, to las i piach :D Jechało mi się też bardzo dobrze ze względu na to, że było chłodno. Na trasie nawet nic nie zjadłam i prawie nie piłam. Zdołałam wypić nawet nie całe pół litra. Cały czas trzeba było trzymać kierownice, ze względu na to, że asfalt był tylko przez chwilę na początku trasy do startu ostrego. Dalej już tylko las, las i las.
Ale mimo tego mniej więcej po 25 km dostałam takiego kopa, że wyprzedzałam mnóstwo zawodników (w tym dwie dziewczyny). Z jedną z nich po przyjeździe na metę chwilę rozmawiałyśmy i pogratulowałyśmy sobie ostrej rywalizacji :) Na trasie przez chwilę się wymijałyśmy, potem ona jednak uciekła mi a następnie ja odrobiłam straty :)
Ale faktem było to, że w piachu trochę ciężko mi się manewrowało. Również ze względu na to, że dużo ludzi szło w takich momentach gdzie tego piachu było więcej. Nie dało się ich wyprzedzić, mimo, że na młynku rower dawał radę.
Dekoracja zawodników zaczęła się o godzinie 17. Niestety trwała dwa razy dłużej niż normalnie, ze względu na to, że była też dekoracja z Rzeszowa. Między nimi była pół godzinna przerwa, na której wszyscy byli bardzo zniecierpliwieni. O losowaniu nagród nie wspomnę. Mnóstwo osób już dawno pojechało do domu po dekoracji, ponieważ strasznie długo to wszystko trwało. Mnie udało się wylosować okulary sportowe z polaryzacją. Już pominę, że spiker musiał zadawać czasami głupkowate pytania :D Dostał takie polecenie. Cóż, taka jego praca ;)
Kilka zdjęć, które udało mi się znaleźć:
Tutaj na trasie- podoba mi się to zdjęcie :)
Za chwilę dojdzie do wyprzedzenia tego zawodnika przeze mnie :D Ale jakie miał ciśnienie w oponach...
Dekoracje: tutaj z Rzeszowa. Zajęłam 6 miejsce
A tutaj dekoracja z Pustkowa- mój sukces! 2 miejsce :)
Na koniec dodam, że trasę 35 km (z tego co podaje licznik) zrobiłam w 1:49. Reszta to km z dojazdu do i z serwisu.
Dzięki Marek za transport :) Będzie dobrze! Trzymaj się!
Trasa dla mnie była bardzo fajna, mimo tego, że gdzie się obejrzało, to las i piach :D Jechało mi się też bardzo dobrze ze względu na to, że było chłodno. Na trasie nawet nic nie zjadłam i prawie nie piłam. Zdołałam wypić nawet nie całe pół litra. Cały czas trzeba było trzymać kierownice, ze względu na to, że asfalt był tylko przez chwilę na początku trasy do startu ostrego. Dalej już tylko las, las i las.
Ale mimo tego mniej więcej po 25 km dostałam takiego kopa, że wyprzedzałam mnóstwo zawodników (w tym dwie dziewczyny). Z jedną z nich po przyjeździe na metę chwilę rozmawiałyśmy i pogratulowałyśmy sobie ostrej rywalizacji :) Na trasie przez chwilę się wymijałyśmy, potem ona jednak uciekła mi a następnie ja odrobiłam straty :)
Ale faktem było to, że w piachu trochę ciężko mi się manewrowało. Również ze względu na to, że dużo ludzi szło w takich momentach gdzie tego piachu było więcej. Nie dało się ich wyprzedzić, mimo, że na młynku rower dawał radę.
Dekoracja zawodników zaczęła się o godzinie 17. Niestety trwała dwa razy dłużej niż normalnie, ze względu na to, że była też dekoracja z Rzeszowa. Między nimi była pół godzinna przerwa, na której wszyscy byli bardzo zniecierpliwieni. O losowaniu nagród nie wspomnę. Mnóstwo osób już dawno pojechało do domu po dekoracji, ponieważ strasznie długo to wszystko trwało. Mnie udało się wylosować okulary sportowe z polaryzacją. Już pominę, że spiker musiał zadawać czasami głupkowate pytania :D Dostał takie polecenie. Cóż, taka jego praca ;)
Kilka zdjęć, które udało mi się znaleźć:
Tutaj na trasie- podoba mi się to zdjęcie :)
Cyklokarpaty Pustków-Osiedle© Masakra
Za chwilę dojdzie do wyprzedzenia tego zawodnika przeze mnie :D Ale jakie miał ciśnienie w oponach...
Cyklokarpaty Pustków-Osiedle© Masakra
Dekoracje: tutaj z Rzeszowa. Zajęłam 6 miejsce
Cyklokarpaty Pustków-Osiedle- Dekoracja z CK w Rzeszowie© Masakra
A tutaj dekoracja z Pustkowa- mój sukces! 2 miejsce :)
Cyklokarpaty Pustków-Osiedle- Dekoracja właściwa ;)© Masakra
Na koniec dodam, że trasę 35 km (z tego co podaje licznik) zrobiłam w 1:49. Reszta to km z dojazdu do i z serwisu.
Dzięki Marek za transport :) Będzie dobrze! Trzymaj się!
Oj niedobry łańcuszek...
Sobota, 5 maja 2012 | dodano:06.05.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 22.50 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 19.29 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Mieliśmy z Pawłem fajny plan przejażdżki terenowej na sobotnie południe, ale legła ona w gruzach po ponad 10 km w szczerym polu. Rozkuło mi się jedno ogniwo, a Paweł nie miał skuwacza. A ja miałam jeszcze bardziej ambitny plan, żeby jechać siłowo, a nie kadencyjnie, tak jak najbardziej lubię :P Cóż, nie pojeździłam sobie dużo. W Niechobrzu, gdzieś w polu Paweł zauważył to ogniwo. Bałam się, że strzeli mi łańcuch gdzieś po drodze, więc woleliśmy wrócić do domu :(
Za to zdążyłam w tym miejscu zrobić zdjęcia (telefonem niestety) okolicznych pięknych terenów. Jednakże, całkiem niespodziewanie jedna, machnięta na szybcika fotka, spodobała mi się najbardziej. Oto i ona :D
Za to zdążyłam w tym miejscu zrobić zdjęcia (telefonem niestety) okolicznych pięknych terenów. Jednakże, całkiem niespodziewanie jedna, machnięta na szybcika fotka, spodobała mi się najbardziej. Oto i ona :D
Cud? Maryja i aureola na tle niechobrzańskich pól :D© Masakra
Niechobrz i okolice© Masakra
Niechobrz i okolice© Masakra
I Łańcucki Maraton MTB
Czwartek, 3 maja 2012 | dodano:04.05.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 54.00 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 19.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Moje trzecie z kolei zawody, w których brałam udział, po Cyklokarpatach i AMPach. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że najlepsze zawody!
Jak na pierwszy maraton organizowany przez Łańcut, był bardzo udany. Trochę oznaczenie było słabe, ale organizacja, posiłek, bufety, nagrody na bardzo wysokim poziomie :) A oznaczenie? No niestety, byłam jedną z osób, które pobłądziły. Strzałki były tak niewidoczne w niektórych miejscach, że trudno było je zauważyć w pośpiechu. No i stało się- źle pojechałam i straciłam kilka minut. Wtedy też wyprzedziła mnie moja JEDYNA rywalka. Tak! Jedyna! Były tylko 2 dziewczyny na cały maraton :D Każda z nas była na pudle(pierwszy raz)- nie ma inaczej! :D
A trasa była bardzo fajna. Malownicze i ciekawe tereny, asfaltu nie było za wiele. Więcej szuterków. Tylko końcowy odcinek w Łańcucie koło cmentarza mnie troche wkurzył, bo takie trawsko rosło, że ciężko się jechało. Ale nie ma to tamto :) Bardzo fajna trasa i fajny maraton :)
Trasa 43 km w czasie 2:19.
A tutaj z koleżanką Moniką na podium. Taki uciesz, że hej :D Zabawna sytuacja, nie spodziewałyśmy się, że tylko my będziemy na pudle hehe :D A ja wyglądam tragicznie :D
P.S.
Dziekuje Markowi za transport, zdjecia i ze byl naszym opiekunem :D
Jak na pierwszy maraton organizowany przez Łańcut, był bardzo udany. Trochę oznaczenie było słabe, ale organizacja, posiłek, bufety, nagrody na bardzo wysokim poziomie :) A oznaczenie? No niestety, byłam jedną z osób, które pobłądziły. Strzałki były tak niewidoczne w niektórych miejscach, że trudno było je zauważyć w pośpiechu. No i stało się- źle pojechałam i straciłam kilka minut. Wtedy też wyprzedziła mnie moja JEDYNA rywalka. Tak! Jedyna! Były tylko 2 dziewczyny na cały maraton :D Każda z nas była na pudle(pierwszy raz)- nie ma inaczej! :D
A trasa była bardzo fajna. Malownicze i ciekawe tereny, asfaltu nie było za wiele. Więcej szuterków. Tylko końcowy odcinek w Łańcucie koło cmentarza mnie troche wkurzył, bo takie trawsko rosło, że ciężko się jechało. Ale nie ma to tamto :) Bardzo fajna trasa i fajny maraton :)
Trasa 43 km w czasie 2:19.
A tutaj z koleżanką Moniką na podium. Taki uciesz, że hej :D Zabawna sytuacja, nie spodziewałyśmy się, że tylko my będziemy na pudle hehe :D A ja wyglądam tragicznie :D
P.S.
Dziekuje Markowi za transport, zdjecia i ze byl naszym opiekunem :D
Dużo słońca, dużo wiatru, dużo terenu.
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano:30.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 71.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:54 | km/h: | 18.21 |
Pr. maks.: | 64.10 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Gorące niedzielne południe. O godzinie 12:40 wyjechaliśmy z Pawłem z domu kierując się na Bożniczą, gdzie wraz z Markiem ruszyliśmy w trasę. Stamtąd obraliśmy kierunek Grochowiczna. Jechało się fajnie, chociaż było bardzo gorąco. Jakby nie wiejący mocno wiatr byłoby jeszcze goręcej.
Z Grochowicznej zjechaliśmy na Czudec, gdzie zrobiliśmy postój przed sklepem. Po zakupach pojechaliśmy za Pawłem w nieznane dla nas tereny w kierunku Żarnowej.
Po drodze przejazd przez mostek przed Zawisłoczem :)
Od tego mostka pożegnanie z asfaltem. Było trochę pchania roweru pod strome górki, ale przeważały singielki w lesie.
A tutaj dobrze widać nachylenie terenu :)
A tu fotografie niczym z maratonów ;)
Z Grochowicznej zjechaliśmy na Czudec, gdzie zrobiliśmy postój przed sklepem. Po zakupach pojechaliśmy za Pawłem w nieznane dla nas tereny w kierunku Żarnowej.
Po drodze przejazd przez mostek przed Zawisłoczem :)
Od tego mostka pożegnanie z asfaltem. Było trochę pchania roweru pod strome górki, ale przeważały singielki w lesie.
A tutaj dobrze widać nachylenie terenu :)
A tu fotografie niczym z maratonów ;)
Akademickie Mistrzostwa Podkarpacia
Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano:27.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 43.50 | Km teren: | 2.50 | Czas: | 02:19 | km/h: | 18.78 |
Pr. maks.: | 48.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Impreza odbyła się w okolicach Centrum Turystyki i Rekreacji WSIiZ w Kielnarowej.
Razem z Michałem pojechaliśmy na miejsce rowerami, w ramach rozgrzewki :)
Na miejscu byliśmy już ok. 8:40, a wszystko i tak się przesunęło w czasie.
Trasa jaką miałam do objechała to 5 km, czyli 6 okrążeń wokół budynku. Do końca nie wiem, na którym miejscu jestem, ale gdzieś tak 5-6, z tego co zdołałam usłyszeć. Liderką niezmiennie była Ewelina Szybiak.
Dystans mężczyzn wynosił 10 km, mieli nieznacznie dłuższą trasę i 8 okrążeń.
Dzięki koleżance Sylwii mam takie fajne foteczki z trasy ;)
I co śmieszne, dostaliśmy bardzo innowacyjne numery startowe :D
Ekipa UR atakuje :)
Na początku jeszcze mi się śmiać chciało, potem to już tylko "byle do mety" :P
A 25-27 maja jadę na mistrzostwa Polski do Jeleniej Góry. Jakoś abstrakcyjnie dla mnie brzmi... Zupełnie nowa rzecz. Że też mi się tej jazdy zachciało...
Razem z Michałem pojechaliśmy na miejsce rowerami, w ramach rozgrzewki :)
Na miejscu byliśmy już ok. 8:40, a wszystko i tak się przesunęło w czasie.
Trasa jaką miałam do objechała to 5 km, czyli 6 okrążeń wokół budynku. Do końca nie wiem, na którym miejscu jestem, ale gdzieś tak 5-6, z tego co zdołałam usłyszeć. Liderką niezmiennie była Ewelina Szybiak.
Dystans mężczyzn wynosił 10 km, mieli nieznacznie dłuższą trasę i 8 okrążeń.
Dzięki koleżance Sylwii mam takie fajne foteczki z trasy ;)
I co śmieszne, dostaliśmy bardzo innowacyjne numery startowe :D
Ekipa UR atakuje :)
Na początku jeszcze mi się śmiać chciało, potem to już tylko "byle do mety" :P
A 25-27 maja jadę na mistrzostwa Polski do Jeleniej Góry. Jakoś abstrakcyjnie dla mnie brzmi... Zupełnie nowa rzecz. Że też mi się tej jazdy zachciało...
Cyklokarpaty 2012-Rzeszów, czyli debiutancki start
Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano:23.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 41.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 16.97 |
Pr. maks.: | 47.70 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
W stolicy Podkarpacia pierwsza taka impreza miała być super udana itd, ale jednak okazało się inaczej... Takie jest moje odczucie przynajmniej. Jeżeli chodzi o oznaczenie trasy i samą trasę to bez zarzutów. Gorzej z organizacją. Po pierwsze-strasznie długie kolejki do rejestracji. Przez to start opóźnił się aż o 45 minut. Po drugie- meta w ogóle nie była oznakowana. Gdyby nie ludzie, którzy już stali i odpoczywali, to w ogóle nie byłoby wiadomo czy to już koniec. Po trzecie- Resovia i ich zwycięstwo zupełnie przytłoczyły naszą imprezę. Nie było wyników, dekoracji, losowania. NIC! Nie tego się spodziewałam. A poprzeczka jest wysoko postawiona, bo np. Strzyżów bardzo dobrze organizuje swoje imprezy. Każdy jest zadowolony. A tutaj dużo było zawiedzionych osób.
Cała trasa hobby miała 26 km od niby ostrego startu. Nie było ani pomiaru czasu (nikt nie stał z karteczką i nie zapisywał) ani nic... Sektory też stały jak chciały. Policja też miała jechać 20km/h a jechali 40/50 czasami. Ci co byli pierwsi to mieli przewagę już na starcie. Ale nie ma co rozprawiać- było minęło.
I nie wiem dokładnie ile km było w terenie, jak się dowiem to edytuję ;)
Cóż, wyników jeszcze nie ma, na zdjęciach dodanych na forum też mnie nie ma, ale dzięki koleżance Sylwii mogę pochwalić się zdjęciami i ja :)
Cała trasa hobby miała 26 km od niby ostrego startu. Nie było ani pomiaru czasu (nikt nie stał z karteczką i nie zapisywał) ani nic... Sektory też stały jak chciały. Policja też miała jechać 20km/h a jechali 40/50 czasami. Ci co byli pierwsi to mieli przewagę już na starcie. Ale nie ma co rozprawiać- było minęło.
I nie wiem dokładnie ile km było w terenie, jak się dowiem to edytuję ;)
Cóż, wyników jeszcze nie ma, na zdjęciach dodanych na forum też mnie nie ma, ale dzięki koleżance Sylwii mogę pochwalić się zdjęciami i ja :)
A w Nockowej jak zwykle ciemno
Piątek, 20 kwietnia 2012 | dodano:21.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:56 | km/h: | 22.16 |
Pr. maks.: | 50.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Jako że nie ma czasu na jazdę w dzień, pojechaliśmy z Pawłem po godzinie 21 na dłuższą traskę. Nie chciało mi się jakoś specjalnie na początku, bo to nie moje godziny do jazdy. Ja jestem jak dziecko, jak jest ciemno, to mi się chce spać :P
Trasa: Mrowla-Bratkowice-Sędziszów Młp.-Olchowa-Zgłobień-Nosówka-Racławówka.
Jechało się przyjemnie na początku. Pogoda super. Nie padało, nie wiało i nie było ani za zimno ani za gorąco, mały ruch.
Zdjęcie kościoła w Mrowli
Doszło do mnie na trasie, gdzieś mniej więcej w Czarnej Sędziszowskiej, że gdy jechałam tamtędy kilkanaście miesięcy temu, to już musieliśmy zrobić ze 2 postoje, bo nie dawałam rady. A tu prawie nie czułam zmęczenia. Chciało mi się tylko spać:P
W Sędziszowie Młp. też mały ruch i jechało się przyjemnie. Tutaj przerwa na jedzonko
I dalej jedziemy na Olchową. Podjeździk przez las na rozgrzanie, bo czasami było troszkę chłodno.
A w Nockowej, jak zwykle ciemno :D Świateł latarni tu nie uświadczy. Cywilizacja dopiero dotarła do Zgłobnia ;)
A na przystanku w Nockowej taki jeżyk fajniutki się chował :) Jeż-alkoholik!
Wróciliśmy z Pawłem do domu o 00:45.
Trasa: Mrowla-Bratkowice-Sędziszów Młp.-Olchowa-Zgłobień-Nosówka-Racławówka.
Jechało się przyjemnie na początku. Pogoda super. Nie padało, nie wiało i nie było ani za zimno ani za gorąco, mały ruch.
Zdjęcie kościoła w Mrowli
Kościół w Mrowli© Masakra
Doszło do mnie na trasie, gdzieś mniej więcej w Czarnej Sędziszowskiej, że gdy jechałam tamtędy kilkanaście miesięcy temu, to już musieliśmy zrobić ze 2 postoje, bo nie dawałam rady. A tu prawie nie czułam zmęczenia. Chciało mi się tylko spać:P
W Sędziszowie Młp. też mały ruch i jechało się przyjemnie. Tutaj przerwa na jedzonko
W Sędziszowie Młp.© Masakra
I dalej jedziemy na Olchową. Podjeździk przez las na rozgrzanie, bo czasami było troszkę chłodno.
A w Nockowej, jak zwykle ciemno :D Świateł latarni tu nie uświadczy. Cywilizacja dopiero dotarła do Zgłobnia ;)
A na przystanku w Nockowej taki jeżyk fajniutki się chował :) Jeż-alkoholik!
Jeżyk :)© Masakra
Wróciliśmy z Pawłem do domu o 00:45.
Nikt nas nie oblał dzisiaj!
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 | dodano:09.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 56.50 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 03:10 | km/h: | 17.84 |
Pr. maks.: | 47.40 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Po wczorajszej nocnej jeździe mało nam było roweru i dziś z samego rana wybraliśmy się na przejażdżkę w kierunku Sołonki. Przed 10 wyjechaliśmy z domu i pojechaliśmy w kierunku Przylasku. Po drodze minęła nas grupa bikerów i kawałek jechałam za trzema z nich ;) Potem oni pojechali gdzieś indziej, a my w swoją stronę. Spotkaliśmy się z powrotem w Straszydlu, tyle że oni jechali z naprzeciwka :)
Pierwszy raz w tym roku zaliczyłam teren. Nie było go dużo ale dobre i to ;) Szkoda, że tak daleko trzeba jechać, żeby po takim lesie pojeździć :(
Panorama
W lesie błotka nie było dużo, jechało się fajnie, ale i tak jakoś nie szalałam specjalnie :P Lubie ten las, czuje się w nim prawie jak w Bieszczadach :)
Nawet takie podjazdy, których tak nie brakuje, lubię :D
Na górze koło altany, którą pewnie wszyscy zaglądający tam znają, na punkcie widokowym rośnie bardzo stary dąb. Piękny i potężny. Pewnie jest pomnikiem przyrody ale tabliczki na nim nie ma. Może spadła z drzewa ;)
Są też piękne widoki, tutaj widok na Suchą Górę
I inne widoki :D
Następnie koła nas poniosły do solanek. Nie byłam tam nigdy, a że było prawie po drodze, to pojechaliśmy. Oczywiście było troszkę innych ludzi. Ale ładnie tak :)
Po solankach jechaliśmy na Lubenię i Siedliska. Wiaterek w twarz, ale źle nie było. Ja coś dziś kiepska byłam, dlatego taka niska średnia, ale nie ma co żałować, fajnie spędziłam południe :) Ciesze się, że nie siedziałam i nie gniłam w domu :P I nikt mnie dziś nie oblał :D
Pierwszy raz w tym roku zaliczyłam teren. Nie było go dużo ale dobre i to ;) Szkoda, że tak daleko trzeba jechać, żeby po takim lesie pojeździć :(
W lesie w Sołonce© Masakra
Panorama
W lesie w Sołonce© Masakra
W lesie w Sołonce© Masakra
W lesie błotka nie było dużo, jechało się fajnie, ale i tak jakoś nie szalałam specjalnie :P Lubie ten las, czuje się w nim prawie jak w Bieszczadach :)
Nawet takie podjazdy, których tak nie brakuje, lubię :D
W lesie w Sołonce© Masakra
Na górze koło altany, którą pewnie wszyscy zaglądający tam znają, na punkcie widokowym rośnie bardzo stary dąb. Piękny i potężny. Pewnie jest pomnikiem przyrody ale tabliczki na nim nie ma. Może spadła z drzewa ;)
Stary dąb na punkcie widokowym w Sołonce© Masakra
Są też piękne widoki, tutaj widok na Suchą Górę
Widok na Suchą Górę z Sołonki© Masakra
I inne widoki :D
Masakra i Kundello ;)© Masakra
Następnie koła nas poniosły do solanek. Nie byłam tam nigdy, a że było prawie po drodze, to pojechaliśmy. Oczywiście było troszkę innych ludzi. Ale ładnie tak :)
Solanka w Sołonce© Masakra
Po solankach jechaliśmy na Lubenię i Siedliska. Wiaterek w twarz, ale źle nie było. Ja coś dziś kiepska byłam, dlatego taka niska średnia, ale nie ma co żałować, fajnie spędziłam południe :) Ciesze się, że nie siedziałam i nie gniłam w domu :P I nikt mnie dziś nie oblał :D
Wielkanocne wieczorne spalanie kalorii
Niedziela, 8 kwietnia 2012 | dodano:08.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 29.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 21.75 |
Pr. maks.: | 51.50 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Po kościele, o godzinie 20:45 zebraliśmy się z Pawłem i pojechaliśmy na Krzyż Milenijny w Niechobrzu. Było zimno, szczególnie na zjazdach. Na zjeździe musieliśmy się w pewnym momencie zatrzymać i pomachać rękami na rozgrzanie.
Pod krzyżem w altanie wiało, a ja chowałam się przed wiatrem plecakiem Pawła :P
Pod krzyżem w altanie wiało, a ja chowałam się przed wiatrem plecakiem Pawła :P
Wielkanocne wieczorne spalanie kalorii© Masakra
Między święceniem a sprzątaniem
Sobota, 7 kwietnia 2012 | dodano:07.04.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 35.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 20.48 |
Pr. maks.: | 53.70 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Z powodu zapowiadającego się deszczu na popołudnie i wieczór przejechaliśmy się z Pawłem przed południem.
Już na Armii Krajowej niespodzianka- boćki prawie w centrum miasta, tuż przy ulicy
Pojechaliśmy na Pobitno na cmentarz, potem na Słocinę. Po drodze zaliczyliśmy park, chciałam zobaczyć białe połacie zawilców i mi się to udało (nie tylko na Słocinie)
Następnie kierowaliśmy się na Matysówkę i Kielnarową. Jechaliśmy przez siedzibę WSIiZu. Tutaj Paweł pognał do przodu na podjeździe a ja zostałam z tyłu.
Tak się zgrzałam, jak dawno się nie zgrzałam... Za grubo się ubrałam, wychodząc było szare niebo, a podczas jazdy jak słońce przygrzało to było 20 stopni. Opadłam z sił trochę. A na zjeździe tak mi się słabo zrobiło, że musieliśmy posiedzieć na przystanku chwilę. Tak mnie jakoś ćmiło w głowie. I dalej już nie miałam tyle siły. Ale dalej do przodu trzeba jechać:)
Więc pojechaliśmy jeszcze do Tyczyna. Zajechaliśmy do parku i znów zobaczyłam masę zawilców :) Przejechaliśmy się powoli przez park i porobiłam zdjęcia
I wczoraj zmieniłam mostek z regulowanego na zwykły Truvativ XR :)
Już na Armii Krajowej niespodzianka- boćki prawie w centrum miasta, tuż przy ulicy
Bociany w mieście© Masakra
Pojechaliśmy na Pobitno na cmentarz, potem na Słocinę. Po drodze zaliczyliśmy park, chciałam zobaczyć białe połacie zawilców i mi się to udało (nie tylko na Słocinie)
Zawilce w parku na Słocinie© Masakra
Następnie kierowaliśmy się na Matysówkę i Kielnarową. Jechaliśmy przez siedzibę WSIiZu. Tutaj Paweł pognał do przodu na podjeździe a ja zostałam z tyłu.
Podjazd w Kielnarowej© Masakra
Tak się zgrzałam, jak dawno się nie zgrzałam... Za grubo się ubrałam, wychodząc było szare niebo, a podczas jazdy jak słońce przygrzało to było 20 stopni. Opadłam z sił trochę. A na zjeździe tak mi się słabo zrobiło, że musieliśmy posiedzieć na przystanku chwilę. Tak mnie jakoś ćmiło w głowie. I dalej już nie miałam tyle siły. Ale dalej do przodu trzeba jechać:)
Więc pojechaliśmy jeszcze do Tyczyna. Zajechaliśmy do parku i znów zobaczyłam masę zawilców :) Przejechaliśmy się powoli przez park i porobiłam zdjęcia
Zawilce w Tyczynie© Masakra
Zawilce w Tyczynie© Masakra
I wczoraj zmieniłam mostek z regulowanego na zwykły Truvativ XR :)