Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2012
Dystans całkowity: | 831.00 km (w terenie 57.00 km; 6.86%) |
Czas w ruchu: | 20:23 |
Średnia prędkość: | 18.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.10 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 36.13 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Rundka po burzy
Środa, 4 lipca 2012 | dodano:05.07.2012Kategoria Cross
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Zrobiło się chłodno, czyli w sam raz na przejażdżkę, chociaż w ogóle nie miałam na nią ochoty. Wieczorem, już prawie na śpiąco przejechaliśmy się z Pawłem wzdłuż Wisłoka i wróciliśmy Lisią Górą. Ot co. :)
Z nowicjuszem
Wtorek, 3 lipca 2012 | dodano:05.07.2012Kategoria Cross
Km: | 35.00 | Km teren: | 3.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Znów bez licznika, nie jest jeszcze sprawny. Paweł nad tym pracuje.
Wybraliśmy się z Marcinem na podjazdową traskę, w sam raz na rozruch dla początkującego bikera :) Przy okazji Marcin spróbował jazdy w stroju kolarskim, w pieluszce :D i w kasku. Spodobało mu się :) Traska: pod krzyż w Niechobrzu przez Zgłobień, potem zjazd Mogielnicą, trochę szuterku i powrót przez Boguchwałę i Zalew. Powrót o godzinie 22.
Wybraliśmy się z Marcinem na podjazdową traskę, w sam raz na rozruch dla początkującego bikera :) Przy okazji Marcin spróbował jazdy w stroju kolarskim, w pieluszce :D i w kasku. Spodobało mu się :) Traska: pod krzyż w Niechobrzu przez Zgłobień, potem zjazd Mogielnicą, trochę szuterku i powrót przez Boguchwałę i Zalew. Powrót o godzinie 22.
Chyba coś temu Słońcu przygrzało- Cyklokarpaty Pruchnik
Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano:03.07.2012Kategoria Cross, Moje zdjęcia
Km: | 27.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Cyco Fitness |
Uff! Jak gorąco! Każdy normalny człowiek robi wszystko by się schłodzić, jak najmniej ruszać i nie przegrzewać, a my tu co? Na rowery nam się zachciało ;)
I tak więc stałą ekipą reBike Impulse Team wzięliśmy udział w kolejnej edycji Cyklokarpat, tym razem w Pruchniku. Pogoda dopisywała aż za bardzo. Nawet nie chce wiedzieć ile stopni było do słońca. Ale trudno, sport wymaga poświęceń, w tym wypadku też tak było.
Star hobby jak zwykle o 11:30. Podoba mi się, że już odbywa się bez opóźnień. Dystans 18 km (reszta to dojazd na miejsce zbiórki). Niby mało, ale jak na taką aurę to i tak dużo... Na początek, coby nam przypadkiem zimno nie było, na rozgrzewkę długi asfaltowy podjazd
Fajnie było tylko wtedy, gdy był cień, jednak nie dużo tego cienia można było uświadczyć.
Tu przejeżdżam przez mostek. Taki był wąski, że bałam się że z moją długą kierownicą tam nie wyrobie, ale było ok! I był cień!
To najbardziej "podchodzący" maraton rowerowy w jakim brałam udział. Nawet na Wierchomli tyle nie pchałam co tu. Bałam się, że padnę z przegrzania. Gdy zobaczyłam zawodniczkę, która zasłabła i kolejną zawodniczkę, która jej pomagała to się przestraszyłam... Aż mi się udzieliło, bałam się, że też tak mogę skończyć, a bardzo tego nie chciałam... Ogólnie rzecz biorąc, ratownicy na tym maratonie mieli dużo do roboty, jak na żadnym maratonie jeszcze. Ale (dzięki temu, lub przez to, sama nie wiem) zdobyłam 5 miejsce w kategorii.
I tak więc stałą ekipą reBike Impulse Team wzięliśmy udział w kolejnej edycji Cyklokarpat, tym razem w Pruchniku. Pogoda dopisywała aż za bardzo. Nawet nie chce wiedzieć ile stopni było do słońca. Ale trudno, sport wymaga poświęceń, w tym wypadku też tak było.
Star hobby jak zwykle o 11:30. Podoba mi się, że już odbywa się bez opóźnień. Dystans 18 km (reszta to dojazd na miejsce zbiórki). Niby mało, ale jak na taką aurę to i tak dużo... Na początek, coby nam przypadkiem zimno nie było, na rozgrzewkę długi asfaltowy podjazd
Długi i męczący asfaltowy podjazd© Masakra
Fajnie było tylko wtedy, gdy był cień, jednak nie dużo tego cienia można było uświadczyć.
Długi i męczący asfaltowy podjazd© Masakra
Tu przejeżdżam przez mostek. Taki był wąski, że bałam się że z moją długą kierownicą tam nie wyrobie, ale było ok! I był cień!
Przejazd przez mostek© Masakra
To najbardziej "podchodzący" maraton rowerowy w jakim brałam udział. Nawet na Wierchomli tyle nie pchałam co tu. Bałam się, że padnę z przegrzania. Gdy zobaczyłam zawodniczkę, która zasłabła i kolejną zawodniczkę, która jej pomagała to się przestraszyłam... Aż mi się udzieliło, bałam się, że też tak mogę skończyć, a bardzo tego nie chciałam... Ogólnie rzecz biorąc, ratownicy na tym maratonie mieli dużo do roboty, jak na żadnym maratonie jeszcze. Ale (dzięki temu, lub przez to, sama nie wiem) zdobyłam 5 miejsce w kategorii.