W końcu wyjechałam na śnieg
Niedziela, 10 lutego 2013 | dodano:11.02.2013Kategoria Moje zdjęcia, Romet
Km: | 13.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Romet Arizona - dojazdowy |
Nastawiałam się na pierwszy wyjazd na Przestępcy, ale po konwersacji z Pawłem doszliśmy do wniosku, że lepiej pojechać Rometem. Tam już mam opony zimowe, a na Przestępcy jednak nie. Wyjechaliśmy więc najpierw do Włochatego ścieżką rowerową. Coś pech nie opuszcza łańcuchów na Romecie- znowu strzelił, gdy już się pożegnaliśmy i mieliśmy jechać :P Heh, ale to jak Paweł mówi moja wina, bo jak wracam z jazdy to tylko go myje i przynoszę do domu by nie zamarzł. Jakoś do smarowania go nigdy nie mam głowy... Cóż, sprawa z łańcuchem szybko się rozwiązała i pojechaliśmy nad Wisłok. Jeździliśmy początkowo po ścieżce, a potem już po nieubitym, czasami lekko wydeptanym śniegu koło Lisiej Góry. Ja tempa zawrotnego nie osiągałam, jednak takie kręcenie wymaga dużej koordynacji, której ja niestety jeszcze nie mam. Paweł próbuje mnie wytrenować, żebym się nie zbłaźniła na UpHillu, ale nie wiem co z tego wyjdzie :P Pewnie jakbym pojechała to i tak bym lamerowała, bo nie jeżdżę po śniegu.
A nad Wisłokiem ktoś sobie ulepił fajne dwa bałwanki :)
A nad Wisłokiem ktoś sobie ulepił fajne dwa bałwanki :)
Bałwany nad Wisłokiem© Masakra