Uczelnia-> i kijowy początek semestru
Poniedziałek, 13 lutego 2012 | dodano:13.02.2012Kategoria Romet
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Romet Arizona - dojazdowy |
I zaczął się nowy semestr. Dla mnie niestety jakoś pechowo. Nie spałam w ogóle w nocy, nic a nic! Pierwszy raz mi się zdarzyło takie coś, nawet melisa przed snem nie pomogła... Pobudka o 6:00 (o ile można nazwać to pobudką). Wstaje, zbieram się, idę po rower do garażu. Nie jeździłam na nim już długo i nic nie sprawdzałam wcześniej. Okazało się, że powietrze uciekło z tylnego koła. To gazem na górę po pompkę. Nie mogłam odkręcić wentylka, to znów na górę po kombinerki, i wtedy rozdarłam sobie spodnie o zakolcowane opony Pawła... No już myślałam, że szlag mnie trafi. Trudno, odkręciłam wentylek, dopompowałam->jadę!
Ale strasznie ciężko jadę... Pierwszy raz mi się zdarzył taki totalny brak sił. Przez prawie całego Łukasiewicza szłam z rowerem. Modliłam się, żebym doszła chociaż na tą uczelnie, już nie patrzyłam, że się spóźnię na wykład, kij z tym. Dopełzałam...
Koniec zajęć. Idę po rower. A tu powietrza znowu nie ma w kole. Szlag! A ja nie mam pompki:( Paweł przyjechać nie mógł, iść mi się nie chciało z rowerem, to dzwonie do mamy. Całe szczęście, że miała dziś wolne i że też jeździ rowerem zimą. Uratowała mnie. I wracamy, a tu dalej powietrze schodzi, do domu jeszcze dojechałam, ale już mi się wszystkiego odechciało :( Kijowy początek semestru!
Ale strasznie ciężko jadę... Pierwszy raz mi się zdarzył taki totalny brak sił. Przez prawie całego Łukasiewicza szłam z rowerem. Modliłam się, żebym doszła chociaż na tą uczelnie, już nie patrzyłam, że się spóźnię na wykład, kij z tym. Dopełzałam...
Koniec zajęć. Idę po rower. A tu powietrza znowu nie ma w kole. Szlag! A ja nie mam pompki:( Paweł przyjechać nie mógł, iść mi się nie chciało z rowerem, to dzwonie do mamy. Całe szczęście, że miała dziś wolne i że też jeździ rowerem zimą. Uratowała mnie. I wracamy, a tu dalej powietrze schodzi, do domu jeszcze dojechałam, ale już mi się wszystkiego odechciało :( Kijowy początek semestru!